„Sztuka to nie moja bajka!” – to stwierdzenie – wytrych powtarzane często z rodzajem dziwnego popłochu w oczach, gdy pragniemy zainteresować rozmówcę tym, co sami kochamy. Racja, świat powinien być różnorodny. Nie każdy musi być kolekcjonerem czy znawcą sztuki, tak samo jak nie każdy musi znać się na muzyce klasycznej, czy budowie silnika spalinowego. To jedno z możliwych zainteresowań. Jest jednak jeden aspekt, często pomijany, choć znaczący, gdyż dotyczący grupy odbiorców znacznie szerszej niż hermetycznie wąskie grono miłośników sztuki – sztuki wizualne mogą pełnić w życiu ludzkim funkcję dekoratorską (nie mylić z dekoracyjną!).
Magdalena Chmielek, Bezkresne pola © Galeria Varietes |
Na początek trzeba jednak zasygnalizować, że celem tego tekstu nie jest deprecjonowanie innych funkcji obiektu artystycznego. Mamy na celu raczej zwrócenie uwagi na fakt, że potraktowanie dzieła również jako elementu naszego prywatnego wnętrza, nie obniża w żadnym stopniu jego wartości artystycznej czy kolekcjonerskiej, uzupełnia natomiast jego interpretację dodatkowo o aspekt ludzko-emocjonalny.
Dlaczego ludzie, słysząc słowo „sztuka”, wycofują się i barykadują, byle tylko nie kontynuować tematu? Niestety, większości osób nie związanych na co dzień z artystycznym środowiskiem wydaje się ono zamknięte i odizolowane od świata. Galeria sztuki roi się jako nieprzystępna twierdza, do której można wejść sporadycznie, wyłącznie w nabożnym skupieniu i co najwyżej z szeptem na ustach. Boimy się sztuki dotknąć, patrząc na nią, izolujemy ją od otoczenia, separujemy od znanych nam przestrzeni. Widzimy obiekt, niemal świętość, poza czasem i przestrzenią. Strach sprawia, że nie potrafimy wyobrazić sobie tego „sacrum” w naszych domowych wnętrzach. Zamykamy się w ten sposób z bardziej znaczących funkcji sztuki.
Żyjemy w świecie, w którym każdy pragnie wyrażać siebie – zachowaniem, przynależnością do różnych grup społecznych, ubiorem, gadżetami, samochodem, ale również mieszkaniem czy domem – w pełni spersonalizowanym, kształtowanym całościowo. Szukamy do niego rzeczy pięknych i oryginalnych, pasujących do siebie wzajemnie i do nas samych. Wyrażających to, kim jesteśmy. Dlaczego więc machinalnie większość osób wyłącza z tego procesu kreacji dziedzinę, która od wieków służyła dekoracji rezydencji monarszych, arystokratycznych pałaców czy mieszczańskich domów? Dzieło stało się przedmiotem o przeznaczeniu wyłącznie muzealnym – eksponowanym w przestrzeni dedykowanej wyłącznie sztuce. A tymczasem sztuka powinna wyrażać artystę, ale też i odbiorcę, budzić emocje oraz kształtować przestrzeń wokół siebie, budować sieć wzajemnych relacji. O ile inaczej odbierane jest to samo dzieło, gdy widz ma możliwość zobaczenia obrazu na białej, galeryjnej ścianie (wyodrębniony z rzeczywistości) oraz w ramach konkretnej aranżacji. Stwarza wówczas dla niego nowe konteksty, wiąże je ze znaną mu przestrzenią, umieszcza w warunkach własnego domu. Sam proces zakotwiczenia dzieła w domowych realiach, oswaja sztukę na potrzeby ludzkie, sprawia, że staje się ona mniej oddalona i niedostępna. Raz wpisana w kontekst, staje się elementem przestrzeni możliwym do akceptacji. A to już pierwszy krok do udomowienia jej!
Wnętrze z obrazami Magdaleny Chmielek (zdjęcie z archiwum artystki) |
Przedstawienie dzieła sztuki w ramach konkretnej aranżacji sprawia, że staje się ono mniej obce i łatwiejsze w odbiorze. Tworzy się dodatkowy kontekst, poza czysto artystycznym, bardziej namacalny, mniej wyabstrahowany z rzeczywistości. Często przedstawiona całościowo przestrzeń sprawia, że odbiorca (który może stać się zarazem potencjalnym nabywcą obiektu) potrafi odnieść ją do własnych realiów – postawić pytanie czy sam zaaranżowałbym ją tak samo, co bym zmienił? Ekspozycja tego typu budzi dodatkowe emocje. Sprawia, że oprócz walorów estetycznych możemy rozpatrywać dzieło również w kategorii przystawalności do naszej własnej przestrzeni domowej.
Każdy szuka piękna i pragnie się nim otaczać. Chcemy być indywidualni, szukać własnych ścieżek. A właśnie sztuka umożliwia nam to najlepiej. Dzięki niej możemy zwizualizować to, kim jesteśmy. Nie funkcjonują już tak sztywne bariery natury ekonomicznej, które przez tyle wieków skutecznie odgradzały tak zwaną „sztukę wysoką” od niższej sytuowanych grup społecznych. Rzeczy piękne i wartościowe może posiadać obecnie niemal każdy. Liczą się chęci. Wiedza, doświadczenie oraz kolekcjonerstwo mogą pojawić się z czasem i stać się piękną przygodą, ale na początek może warto zawalczyć, by dodać charakteru miejscu, w którym żyjemy, a często jest nazywane wręcz naszą twierdzą. Nikt nie powiedział jednak, że ta twierdza nie może, oprócz funkcji warownych, być też oazą piękna!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz